Innowacyjny,
czyli jaki?

06 sierpnia 2025
boy in white crew neck shirt holding clear glass ball

 

Słowo, które się rozmyło

Współczesny język biznesu jest pełen ładnie brzmiących słów: „strategiczny”, „transformacyjny”, „zwinny”, „optymalizacja”. Jednak jedno z nich jest powtarzane szczególnie często – innowacyjny. Używane z łatwością, przypinane do produktów, usług, strategii czy zespołów. Bez kontekstu i refleksji, jakby ktoś wyjął je z pralki po zbyt długim wirowaniu – wymięte, bezkształtne i trudne do rozpoznania.

Wystarczy spojrzeć na przykładowe zdjęcia ilustrujące „innowację”: mężczyzna wpatrzony w żarówkę, kobieta trzymająca tablet z wykresem przyszłości, albo ręce wskazujące na „pomysł” wyświetlony hologramem (no, ewentualnie, ustrukturyzowany bohomaz sugerujący „coś nowoczesnego”). Symbole oderwane od codziennej pracy innowacyjnej – która nie przypomina błysku geniuszu, ale raczej żmudną analizę, testowanie, poprawianie i ślepe zaułki.
I właśnie dlatego pytanie „Innowacyjny, czyli jaki?” jest dziś tak istotne. Bo jeśli chcemy tworzyć wartość, nie powinniśmy budować jej na mitach.

Rozbrajanie mitu żarówki

Popularny obraz innowatora to samotna jednostka, która „ma pomysł”.
Starzec wchodzi do wanny, woda się wylewa i nagle... Olśnienie! Eureka!
Tyle że pomysł to dopiero początek, a nie gwarancja sukcesu. W realnym świecie innowacja rzadko jest pojedynczym błyskiem. Częściej to wynik wieloetapowego procesu: obserwacji, interpretacji danych, iteracyjnego rozwoju, testowania i – co kluczowe – wdrażania w rzeczywistości rynkowej lub organizacyjnej.

Sam pomysł, choć niezbędny, nie jest innowacją. Może być rokujący, ale jeśli nie przejdzie przez sito realnych potrzeb, wykonalności technologicznej i wartości dodanej – pozostanie tylko „żarówką nad głową”.

Analiza stanu techniki – początek innowacyjności

W pracy nad innowacjami, fundamentem jest rzetelna analiza stanu techniki. Oznacza to przegląd istniejących rozwiązań – technologicznych, organizacyjnych, rynkowych – które już funkcjonują i być może rozwiązały problem, który próbujemy na nowo rozwiązać.

Taka analiza odpowiada na kluczowe pytania:

  • - Czy to już zostało zrobione?
  • - Czy nasze rozwiązanie naprawdę wnosi coś nowego?

  • - Czy istnieją luki, które można zagospodarować?

  • - Czy nasze rozwiązanie ma potencjał skalowalności i wdrożenia?
     

To także proces porządkujący myślenie. Bo innowacyjność nie polega jedynie na nowości i pomyśle, lecz na dostarczeniu wartości w nowy, skuteczniejszy sposób.

Jak rozpoznać innowację?

Na szczęście nie musimy zgadywać – są uznane kryteria. W świetle normy ISO 56000:2025, innowacja to coś nowego lub zmodyfikowanego, co tworzy lub redystrybuuje wartość.
Inaczej mówiąc: nie każda nowość to innowacja. Kluczem jest wartość.

Everett Rogers, badacz procesów innowacyjnych, wskazuje pięć cech, które zwiększają szanse, że dane rozwiązanie zostanie uznane za innowacyjne i zaakceptowane przez rynek:

  • - Przewaga względna – czy jest lepsze od dotychczasowych opcji?

  • - Zgodność – czy wpisuje się w istniejące wartości, struktury i potrzeby?

  • - Złożoność – czy jest zrozumiałe i proste do wdrożenia?

  • - Możliwość przetestowania – czy można to łatwo wypróbować?

  • - Widoczność efektów – czy użytkownicy dostrzegą i zrozumieją korzyści?

 

Dla bardziej technicznych projektów, np. w sektorze zdrowia czy technologii, dodatkowe kryteria to:

  • - nowość technologiczna,
  • - znacząca przewaga funkcjonalna oraz
  • - efektywność kosztowa.
  •  

Innowacyjność to relacja, nie etykieta

Z perspektywy doradczej warto podkreślić jedno: innowacyjność nie istnieje w próżni. To nie jest coś, co „mamy” – to relacja między rozwiązaniem a jego otoczeniem. Produkt, który jest innowacyjny w jednym kraju, może być już przestarzały w innym. Usługa, która rewolucjonizuje branżę, może być ignorowana przez użytkowników, jeśli nie trafia w ich realne potrzeby.

Dlatego skuteczne wsparcie innowacyjności wymaga:

  • - otwartości na dane i feedback,

  • - systematycznego podejścia do walidacji,

  • - empatii wobec użytkownika końcowego,

  • - i odwagi, by odrzucić własny pomysł, jeśli okaże się nieużyteczny.

 

Odzyskać znaczenie

„Innowacyjność” nie musi być wydmuszką. Może znów znaczyć coś istotnego – jeśli odzyskamy jej prawdziwy sens. Nie chodzi o modę na „innowacyjne rozwiązania”, ale o praktykę szukania realnych usprawnień, opartą na wiedzy, danych i zrozumieniu kontekstu.
Innowacyjność to nie żarówka nad głową, ale światło rzucone na problem, którego inni jeszcze nie zauważyli – lub nie mieli odwagi rozwiązać. I to właśnie wtedy, gdy pomysł zostaje sprawdzony, wdrożony i służy innym, zasługuje na to, by nazwać go innowacyjnym.

 

#JK @huginnR&D

 

huginn.rd@gmail.com

+48 600 276 565

Website created in white label responsive website builder WebWave.